Witam,
Zostałem niejako wyciągnięty do odpowiedzi, więc jej udzielam: Mówiłem Ape'owi, że ja dostałem zwrot za paliwko w 2007 roku. Nie pamiętam jak było w 2006, kiedy też jechałem. Ogólnie sam za kasą nie latałem, tylko z tego co pamiętam, ktoś rzucił hasłem i spotykając Gawrona zapytałem czy faktycznie oddaje za kurs i kasę dostałem (chyba 20 zł. nie pamiętam, kurs był do Zawiercia bo w Myszkowie nie było okulisty). Fortuna się do mnie uśmiecha i w tym roku "pręt w dupie" również wydarzył się na mojej warcie, ale przez małe zamieszanie pojechał Kędzior, który wrócił sam... Trzeba było jechać po gościa i pojechał Ape, ponieważ ja miałem wartę. Był to jedyny znany mi przypadek, że był jeden wypadek i dwa kursy.
Kiedy jeździmy?
Pierwszym stadium jest pomoc na miejscu, jest kilka osób, które potrafią jej udzielić, mamy też apteczkę. Jeśli apteczka nie wystarcza jedziemy do szpitala. Ambulans wzywać można w naprawdę złych przypadkach. Pamiętajmy, że zanim oni przyjadą do nas to my zdążymy dojechać do nich.
Co do zwrotów, to jest to w kwestii organizatorów. Warty samochodowe powstały, aby nie trzeba było biegać i szukać kogoś kto może jechać do szpitala, bo ma samochód i jest trzeźwy. Podbiega się do ochrony i oni wiedzą do kogo uderzać. Warty samochodowe były do tej pory sprawą ochrony i chciałbym, żeby tak zostało. Czy się uda zobaczymy ilu będzie chętnych.
A teraz trochę na temat pytań Faxa:
- jakie maksymalne spalanie dopuszczamy do wartowania, czy tylko male samochody zeby malo palily?
Nie sądzę, aby było w czym przebierać...
- kto bedzie ocenial i sortowal ludzi do transportu, czy wartownicy beda jezdzic z peknietym paznokciem zeby nabic PP i kase czy dopiero naprawde ciezkie przypadki?
PPka dostanie się za odbycie calodniowej warty, a nie za ilość kursów.
- kto bedzie ponosil ewentualne koszty czyszczenia bryki z wymiocin (zatrucie?), kaki (rozstorj zoladka?) i juhy (inne obrazenia)?
Jest do w gestii kierowcy. Ja w pierwszym przypadku wziąłbym trochę zrywek (woreczków), w drugim przypadku pacjent najpierw dostałby węgiel z apteczki, a w trzecim założony zostałby opatrunek.
- co sie stanie, jesli wartownik odmowi pomocy z powodu zlej oceny sytuacji i komus cos naprawde sie stanie?
Jeżeli wartownik odmówi pomocy to na 99% ktoś inny mu pomoże.
- czy podwozeni sami nie powinni ponosic przynajmniej czesci kosztow?
Ta sprawa w gestii pacjenta. Nie prowadzimy taksometrów i kas fiskalnych.
P.S. Słyszałem, że jeżeli na pogotowiu wypiszą świstek o transporcie poszkodowanego to można ubiegać się o zwrot w towarzystwie ubezpieczeniowym pacjenta. Jeżeli ktoś wie coś na ten temat proszę o odpowiedź. Sam spróbuję się czegoś o tym dowiedzieć.
Pozdrawiam,
Mirko