A w sumie... jest jakaś zaplanowana metoda udzielania pomocy ofiarom na Grze? W sensie plastrów, gaz, bandaży zwykłych i elastycznych. I ewentualnie panadolu. No bo zakładam, że tyle można zrobić w terenie (zatamować krwawienie, jakieś rozcięcie, czy rozbity nos, albo usztywnić kostkę, czy podać wodę z uderzeniową dawką panadolu na udar słoneczny lub cieplny), na więcej nie ma się co bawić w dr Quinn, tylko odnieść do obozowiska, albo wywieźć dalej jeśli sprawa jest poważna.