I jak trezciego dnia u Burzycieli się akurat rozłożyła dziewczyna, to niestety z tej apteczki nic nas nie poratowało, mimo, że Yeti się na miejscu jakoś szybko i sprawnie zmaterializował.
Byłam świadkiem w tym roku dwóch minor injuries na Orkonie. Nie wynikłych z walki, pecefał, ani innych graczy, a zwykłych okoliczności losowych - jeden koleś zasłabł i akurat trafił głowa w kamień, jedna dziewczyna, chyba z wycieńczenia, dostała fontanny z nosa (dosłownie fontanny, nie kilku kropli, inaczej nie byłoby się czym przejmować).
Stąd właśnie jakoś bardzo obrazowo przemawia do mnie apteczka na grze. Żeby nie trzeba było dylać z do obozu po bandaż, gazę czy wodę utlenioną.
Tak, najlepiej by było, jakby każdy miał ze sobą. Ja zabierałam zestaw "pierwszej pomocy" w postaci plastrów i chusteczek higienicznych i paru babskich drobiazgów do przeżycia (czyli także kanapki i zupki chińskie

mimo, że to nie tylko babskie ).
Ale główna apteczka może poratowac tych mniej przewidujących, a bardziej pechowych.
Bo przy skreśleniu pomysłu z biegającymi medykami nic do tej pory nie było powiedziane o samych medykamentach.
Co niniejszym na przyszły Orkon postuluję
