Podsumowanie Orkonu 2011 by GTL
Podziękowania podziękowaniami, a trzeba sobie spojrzeć prawdzie w oczy. Choć byłem orgiem i czynienie podsumowań przeze mnie jako pierwszego jest z mojej strony trochę wychodzeniem przed orkiestrę, to chciałbym żebyście znali moje stanowisko wobec spraw za które odpowiadałem. Chętnie też poznam wasze stanowisko i opinie… chciałbym po prostu powiedzieć, że jestem świadomy popełnionych błędów i niedociągnięć…
Zasadniczo szwankowało wszystko – mniej lub bardziej…
Sprawa pierwsza – higiena.Nie stawialiśmy na polu żadnej przenośnej konstrukcji – toyek, umywalni, prysznicy. Liczyliśmy na to, że nowe toalety na środku pola rozwiążą problem śmierdzących toi. Próba podczas majorkonu wypadła pomyślnie, nastepne wizje lokalne, które natknęły się na zjazd motocyklistów i ślub również utwierdzały nas w słuszności decyzji. Początkowe zapychanie się kibli było udziałem nieodpowiedzialności uczestników – przekazywanie podstaw higieny wykracza poza nasze obowiązki (szczególnie że mimo początkowego braku „bereł” w toaletach, kosze były od początku). Opanowanie sytuacji pozwoliło się nam uspokoić, choć problem powracał. Mimo spektakularności zatorów – z toalet można było korzystać. Dlatego nie zdecydowaliśmy się na toie, które nie kojarzą nam się z higieną – skoro do dyspozycji jest 10 innych toalet(tak, wiem domków nie powinienem liczyć, aczkolwiek dla 40 osób stanowiły alternatywę i zmniejszały zapotrzebowanie na toiki).
Jeśli chodzi o umywalnie– również liczyliśmy na umywalki. O dziwo – dawały radę i się nie zapychały. Nie widziałem też takich kolejek w ośrodku do tamtejszych umywalek – co przyjmuje za objaw, że nie było źle. Choć wiele osób twierdzi żeby się przydało – kwestia zorganizowania ich tak jak w zeszłym roku w trakcie konwentu okazała się technicznie niemożliwa – nie było wyjścia wody poza budynek, a jego zorganizowanie wymagałoby wyłączenia wody w ośrodku na cały dzień (a przynajmniej kilka godzin, które mogłyby okazać się ciężkie do przeżycia) i nakładu pracy na którą pracownicy ośrodka nie mieli czasu. Będę o tym pamiętał na przyszłość, że jest to potrzebne.
Prysznic to też nie nasza wina - jak mówiłem – pokój miał być pusty - nie był. To kiepskie wyjaśnienie i jego naturalną odpowiedzią jest – „to ogarnijcie coś w zamian”. O przyłączy wody już wspomniałem. Nie liczyliśmy na polowe prysznice, znając prognozę pogody i licząc na to że jeśli sytuacja poprawi się o 100% w stosunku do zeszłego roku(ponieważ zapewnimy dwa prysznice a nie jeden), to będzie to spory krok. Nie myśleliśmy że damy radę zapewnić wszystkim dostęp do pryszniców. Było dla nas oczywistym, że tak jak rok temu – znajomi będą udostępniać prysznice w domkach, co nieco zmniejszy ruch. Niestety – nie przygotowaliśmy planu awaryjnego – co w przypadku sprawy tak istotnej jak prysznice - ulegnie zmianie!!
Sprawa druga – pole namiotowePanował tam niezgorszy jebnik. Warty gremlinie na początku sprzątały teren ogólnej użyteczności publicznej (wiata, okolice ogniska), to samo robiła obsługa baru. Jednak po pewnym czasie zaczynało nam brakować rąk do pracy, a podczas przygotowań i samej gry głównej – ludzi(bo dużą część gremlinów zwiała). Nie chciałem eksploatować ludzi w sprzątaniu, skoro byli potrzebni na innym froncie lub wreszcie chcieli się zająć swoją postacią.
Aczkolwiek spokojnie – w trakcie gry głównej mogłem jeszcze wypłacać szekle za takie duperały jak posprzątanie terenu i podejrzewam że wiele osób z pocałowaniem w rękę by wzięły. Zabrakło jednak na to pomysłu i ogłoszeń.
Co do koszy na śmieci – nie wiem czy ich budowa miałaby sens poza okolicami baru. Ludzie organizowali sobie śmietniki w obozach, tak jak było im wygodnie i sami opróżniali gdy już się nie dawało żyć. Choć nie wygląda to super, sprawdza się.
Wiata zgodnie z ustaleniami z ośrodkiem została odsączona i woda nie stała w niej po kilka dni, mimo mocnych opadów. Niestety, zbierania się wody w tym miejscu nie możemy tak po prostu zlikwidować – kwestia rzeźby terenu.
Prąd również wysiadał tylko na początku imprezy – udało się założyć dodatkowy bezpiecznik.
Z współpracy z cateringiem jesteśmy bardzo zadowoleni – słyszeliśmy pochwały dla jakości jedzenie, ceny które miały być stałe – były stałe, a nawet malały im bliżej końca konwentu, obsługa była miła, nie robiła problemu z jedzeniem własnym w barze. Jeśli Orkon będzie odbywał się w tym samym miejscu niechybnie skorzystamy z usług Ryśka ponownie. Oczywiście możecie wyrzekać na cenę jajecznicy – ale wybaczcie – to nie organizacja charytatywna – na czymś zarobić muszą. Być może uda nam się wynegocjować kilka innych stałych, niskich atrakcyjnych cen, ale na pewno nie na cały asortyment.
Sprawa trzecia - TerenW tym miejscu chciałbym zdementować wszystkie szkodliwe plotki jakie krążą o terenie!!
Cały teren jest częścią Jurajskiego Parku Krajobrazowego. Nie jest on objęty żadną ścisłą ochroną, ale taką ochroną są objęte niektóre obiekty przyrody.
Rezerwat stanowi jedynie teren wokół zamku. Jest to rezerwat BUKÓW!! Ustanowiony zresztą wiek temu gdy las wokół zamku sięgał dużo dalej.
Nie ma żadnego rezerwatu owadów!!
Teren wokół najbliższych od ośrodka skał jest objęty ścisłą ochroną i wolno się na nim poruszać jedynie po ścieżkach z uwagi na MŁODE NASADZENIA świerka, które dopóki nie osiągną 3,5 – 4 metry i nie zostaną kontrolnie przecięte (będą na choinki na święta) nie może być wykorzystywany!!
NIE MA ŻADNEJ mikrostrefy klimatycznej!! Miejscowi planowali żniwa w tym terminie(oczywiście przeniesione z początku miesiąca, w którym padało), zresztą jak rok temu i ich również pogoda zaskoczyła, a są najlepszym wyznacznikiem niż punktowe obserwacje miastowych!!
Wszystkich malkontentów odnośnie terenu - zjeździłem w ciągu trzech lat całą jurą od Częstochowy pod Olkusz i nie znalazłem wygodniejszej bazy z grywalnym terenem (uwierzcie mi, on ma jakiekolwiek ścieżki, widziałem gorsze). Więc wszystkie propozycje zmian, proszę podawać z konkretnymi lokalizacjami.
Sprawa czwarta – Budowa lokacjiMimo że wyglądało dobrze – nie było idealnie.
Większość skumała, że logistyka nie stawia lokacji, tylko dostarcza materiały, dzięki czemu Rhinburg rósł jak na drożdżach. Craigmillar rósł głównie dzięki pracy Wircyna a nade wszystko – jego niesamowitej ekipy (z szczególnym uwzględnieniem Sekatora marki Akira)
Bardzo dziękuje wszystkim którzy zgłosili plan budowy lokacji pomogło mi to właściwie rozplanować. Na przyszłość jednak będę chciał bardziej szczegółowych planów – żebyście nie musieli wycinać drzewek oraz przemyślenia konstrukcji. Przytakiwaliście w mailach na 6 żerdzi, 4 deski, 1 plandeka, przy czym potrzeby były większe. To nie jest kwestia skąpstwa, tylko wcześniejszego przygotowania!!
Problemem były narzędzia. Pierwszego dnia był nad nimi bardzo dobry nadzór. Niestety, drugiego dnia narzędzia powinny być zebrane i zabrane – ale były jeszcze potrzebne do poprawek przy lokacjach – zdecydowałem się je zostawić. I potem, biedna skrzynia z narzędziami została na terenie gry, co zaowocowało kilkoma brakami w narzędziach (odnalezionymi później w mokrych krzakach) a sama skrzynia została niecnie wykorzystana jako skrzynia z złotem. To absolutnie niedopuszczalne marnotrawstwo materiału, którego nie ogarnąłem z czystego lenistwa.
Sprawa Piąta – MagazynW tym roku magazyn był w dwóch miejscach, podzielony, na szczęście – zamykany. Jednak znalezienie czegokolwiek wymagało mojej osoby i absorbowało mnóstwo czasu. Przez to wiele osób nie mogło dostać tego co było im potrzebne na czas lub nie dostało w ogóle. Przeprowadzona inwentaryzacja okazało się że niewiele mówi. Dlatego trzeba będzie przeprowadzić jeszcze jedną (którą planuje przed zimą), która pozwoli na bardziej intuicyjne rozłożenie sprzętu i umożliwi płynny obrót. Również magazyn, na czas konwentu musi mieć jedno, wydzielone miejsce, najlepiej gdzieś w blisko całego ruchu oraz wystarczającą liczbę ludzi, którzy będą w stanie go poprawnie obsłużyć. Mam nadzieję że uda mi się zebrać taką grupę zdeterminowanych ludzi.
Sprawa szósta – GremlinyPo pierwsze chciałbym publicznie podziękować najbardziej oddanym Gremlinom, które dzielnie służyły do końca, choć statek tonął i brała go fala – czyli Morfowi, Witkowi, Leonowi, Wilowi. Całej reszcie też dziękuje (Edgar, Piórek, Bober, Burżuj). Reszcie mam za złe że nie dość że się nie wywiązywała, to jeszcze zwiała nie bacząc na swoje warty… Po imieniu wymieniał nie będę, ale pamiętam…
Gremliny nie miały sprzątać obozowiska. Nie takie było ich zadanie, więc proszę nie powtarzać takich pierdów że był syf bo się gremliny opierdalały!! Sprzątały jedynie teren pod wiatą i wokół paleniska. Dzielnie rozstawiały i sprzątały lokacje, nie bacząc na pogodę i takie będą ich zadania w przyszłym roku.
Trochę się zmieni w organizacji pracy, oznaczeniach, wewnętrznej strukturze, zadaniach, formie wypłacania nagród. Ale jedno jest pewne – ciężka praca w gremlinach na pewno zostanie doceniona jeszcze bardziej niż w tym roku i będzie najlepszym źródłem punktów/szekli do tworzenia postaci. Dlatego zachęcam do wstąpienia do tej formacji już teraz.
Dziękuje również wszystkim gremlinom wolentatom (Pesus, Chińcu, Erdil, Filip, Stolec, Lancet/Grajas, Łukasz, Pan Michauek)
Sprawa siódma – Zamknięcie konwentuTo co zastałem w niedzielę rano mnie przyprawiło o przerażenie i podeptało moje morale. Pozostawiane całe namioty, rozbebeszone kosze, nie mówiąc o syfie z domków. Podczas drogi powrotnej wymyśliłem sposób, który być może zmniejszy nieco rozmiar tej porażki w roku następnym. Wszystkim którzy pozostawili po sobie kupę gnoju chciałbym powiedzieć: „WSTYDŹCIE SIĘ, jesteście gorsi od MORHOŁTA, który zostawił po sobie WZOROWY porządek” (głównie dlatego że syfił wszędzie indziej, ale fakt jest faktem)
Podsumowywując– oceniam swoją pracę na dostateczny z plusem. Mam nadzieję że uda zrobić mi się to lepiej, zwłaszcza jeśli znajdą się oddani ludzie, którzy będą chcieli mi naprawdę pomóc. Kilka zgłoszeń już jest czekam na następne. Informacje o naborze do GTL – oczekujcie pod koniec sierpnia.
Można komentować i się odnosić, nie wspominając o świetnych pomysłach i dobrych radach. Jak już ten konwent zrobicie to dajcie znać…