dostałem z otuliniaka w oko szczypało 2 godziny było zaczerwienione 2dni ale nic mi nie jest
No właśnie cieniasy, idziecie na larpa to gotujcie się na walkę. Poboli was 2 godziny i po krzyku i warto było robić z igieł widły?
Wprowadzmy też wykręcanie rąk (lekkie, bo idziemy się pobawić a nie zabić), uderzenia rękawicami no i wybierzemy kilka bezpiecznych rzutów z Judo, ale tylko takie najmniej groźne, gdzie przeważnie nikomu nic się nie dzieje. Dlatego właśnie larpy są słabe, nie bo ktoś nie robi strojów lub że gada poza grą ale ponieważ nie można zadać mu ciosu w tą głowę, chociaż sam się prosi! ;-) A jak lama nie umie znieść 2 godzinnego bólu to niech się nie jeździ na konwenty tylko gra w bierki. W końcu to fantasy i ma być niebezpiecznie i takie zagrożenie to będzie fajny klimat, co nie? A w dodatku tych cholernych tarczowników się ukróci!
A tak podsumowując, uważam, że pomysł jest bardzo słaby. Walka larpowa ma być symboliczna a nie jakaś mega dokładnie odwzorowująca rzeczywistość. Jest to też gra w której biorą udział nie tylko twardziele bractowi, którym mogłoby coś rękę uciąć i by było si, ale też dziewczyny, osoby w okularach/soczewkach czy też po prostu osoby, które nie lubią obrywać po mordzie podczas zabawy.
Mówisz, że ,,trzeba bić słabo bo walczy się nie po to by zabić" albo, że potrzebne są "specjalne atesty" ale to znowu jest jakaś pokręcona logika, bo jeżeli coś jest bezpieczne to nie potrzebujemy tego dodatkowo ograniczać. A skoro wprowadzasz jakieś ,,dodatkowe zasady'' zadawania uderzeń to znaczy, że jednak jakieś tam zagrożenie jest z tymi atakami na głowę. W walce, nawet larpowej, panuje ferwor i nie zawsze możliwe jest kontrolowanie wszystkich swoich ataków. Wiem, że wymiatacz z bractwa nawet ostrą kataną by mógł na larpie walczyć bo wszystkie ciosy idealnie zatrzymywać ale mówimy o grze dla większej liczby osób.
Co więcej, nie chciałbym, zabierając dziewczynę ze sobą na LARPa, aby ktoś wyskoczył i zaczął ją bić po głowie otuliniakiem. To po prostu nie wydaje się właściwe.
Powiększając strefę trafienia JEDYNE co zyskujecie to odrobine zwiększenie realizmu walki i, co za tym idzie, łatwiejsze skasowanie tarczownika. W zamian natomiast poświęca się część bezpieczeństwa i zwykłego konfortu psychicznego, że podczas tej gry jest się względnie bezpiecznym a nie, że to czy mnie "będzie bolała głowa 2 godziny", jak pisze kenny, zależy od czyjejś umiejętności opamiętania się podczas walki.
tak naprawdę ile razy słyszeliście o tym ze ktos dostał w głowę i naprawdemu się coś stało
Fakt jest też taki, że w sumie nie przypominam sobie aby ktoś kiedyś zrobił sobie większą krzywdę niż siniak od uderzenia w ciało z otuliniaka, o tyle jestem w stanie przypomnieć sobie co najmniej kilka przypadków gdzie przez źle otuloną tarczę lub cios w głowę ktoś był zalany krwią lub musiał przerwać grę.
Co więcej, właśnie jest cel "atestów" i bezpieczeństwa na LARPie aby nikomu nic się nie działo. A nie, że będziemy sprawę po polsku załatwiać, czyli podejmować jakieś kroki dopiero jak coś się wydarzy.
A co do tego cytatu:
wiec powtórzę panikujecie zabronmy jedzienie bo ktos sie moze zaksztusic
No cóż, jeżeli dla Ciebie oberwanie w głowę z kija i przełknięcie kawałka bułki stanowi takie samo potencjalne zagrożenie to chyba masz racje ;-) Jeżeli sądzisz, że zagrożenie jest podobne (skoro używasz tak absurdalnego porównania) to zrobimy test. Ja wezmę sto kęsów jedzenia a ty sto razy oberwiesz otuliniakiem w głowę. Dobry układ co nie?
Pozdrawiam serdecznie wszystkich i życzę owocnych refleksji życiowych z okazji Dnia Wszystkich Świętych.