Hmm kurde oszukano mnie myślałem że na Geas nie wolno walić w głowę no i ci których znam poza Kurą też tak myśleli i może dla tego nikt nie wyprowadził na głowę żadnego ciosu.... oszukali nas!
Faktycznie, przepraszamy. Napisz na naszą skrzynkę opis zaistniałej sytuacji, a zrekompensujemy to dodatkowymi pd'kami

Tak serio - na Geas nie było mechaniki, więc nie było zdefiniowanego pojęcia "strefy trafienia", więc głowa wyłączona z niej być nie mogła

Jedyna zasadą związaną z odgrywaniem walki była "no pain" - nic co robisz, nie może powodować bólu. Ale ta meta-zasada dotyczyła tak walki na bezpieczniaki, jak i okładania się krzesełkami, kuflami, podtapiana w balii, garotowania, zbiorowych gwałtów, etc. Aż dziw, że nawet mimo szybkiej prezentacji, niewielu graczy zdecydowało się na przemoc inną, niż walka lateksiakami.
Celowo nie rozdmuchiwaliśmy komunikacji wokół zasad walki, nie było homologacji broni, (innej niż zdroworozsądkowe poproszenie jednego gracza o odłożenie drewnianej tarczy). Nie było kontuzji.
Trzeba jednak pamiętać że na tym larpie rywalizacji między graczami miało (i w dużej mierze się to udało) nie być - jedynie odgrywanie rywalizacji między postaciami. Tj. w skrajnej formie, oczekiwaliśmy, żeby korzystny wynik pojedynku nie był dla jego uczestników celem. To założenie komunikowaliśmy intensywnie, sam sposób odgrywania starć miał być transparentny dla uwagi graczy podczas gry - scena jak każda inna.
Z tego względu przykładu Geas jako referencji dla larpa w którym rywalizacja ma dać frajdę, a emocje płynąć z liberalizacji jej zasad i zwiększenia kontaktu, w ogóle, ale to w ogóle nie brałbym pod uwagę. Brak zasad bez braku game'istowskiego charakteru larpa nie będzie zapewniał bezpieczeństwa

P.S. Podsumowanie "bezmechaniczności" larpa akurat wrzuciliśmy na naszego bloga:
http://www.argos.edu.pl/pl/blog/130-bez-mechaniki-da-rad